16-04-2013 00:08
Wszystkie moje filmy
Odsłony: 31
Zacząłem dziś coś co latało mi nieśmiało acz konsekwentnie po głowie już za czasów Kwaśniewskiego, kiedy Michael Jackson z muzyki był rozliczany, za czasów powracającego do łask a dziś tak propsowanego DiCapria, melanży z pierwszym woodstockiem i odległymi teraz miejscami. Wreszcie za czasów wygranej walki o zniesienie prohibicji na słodkie piwo, a okupionej dwuminutowymi walkami w stolicy i śmiercią dwóch uczestników bójek oraz murzyna, który jak to sam powiedział w ostatnich słowach: "nie wiem co tu robię, przecież jestem z Kalifornii", w nikomu, co nie przestaje mnie stale zadziwiać, nie znanym państwie którego nazwy nigdy nie pamiętam. Zależnie od tego kto, które rzeczy kojarzy, niepotrzebne skreślić.
Także więc po przydługim wstępie wyjaśnię o co się tak gromko rozchodzi a co i tak wszyscy mają pewnie w zadzie, i dobrze, bo po co komu zamieszanie skoro można żyć w harmonii z przyrodą i sąsiadami. Jakiś czas temu, jak to ktoś barwnie wyżej opisał, postanowiłem, że zacznę kiedyś spisywać wszystkie filmy jakie obejrzałem za mojego krótkiego (jeszcze wtedy, dziś w sumie też, ale jednak trochę mniej) życia. Choć moje ambicje sprowadzają się do zapełniania tej, głęboko w to wierzę, bogatej kolekcji, ręcznie w jakimś fajnym zeszycie, na chwilę obecną zacząłem już we wszystkim nam dobrze znanym i lubianym programie windowsowym: word. Spisałem alfabet i na sam początek pod każdą literką wstawiłem jeden tytuł. No dobra, kilka literek ma po kilka tytułów, z niektórymi nie mogłem się powstrzymać. Nie planuje żadnych konsekwencji w zapełnianiu tej, obszernej już niedługo biblioteczki, poza tym żeby wpisywać minimum 5 tytułów dziennie. Ofkors kiedy tylko o tym nie będę zapominał, każdy nowy obejrzany film na używanym przeze mnie komputerze będę zapisywał od razu.
Niedługo planuje zrobić to też z książkami, których jednak niezaprzeczalnie będzie mniej. No, bardzo jestem ciekaw jak szybko zacznę mieć problemy ze znalezieniem choćby tej piątki tytułów dziennie.
A więc życzę sobie powodzenia.
Także więc po przydługim wstępie wyjaśnię o co się tak gromko rozchodzi a co i tak wszyscy mają pewnie w zadzie, i dobrze, bo po co komu zamieszanie skoro można żyć w harmonii z przyrodą i sąsiadami. Jakiś czas temu, jak to ktoś barwnie wyżej opisał, postanowiłem, że zacznę kiedyś spisywać wszystkie filmy jakie obejrzałem za mojego krótkiego (jeszcze wtedy, dziś w sumie też, ale jednak trochę mniej) życia. Choć moje ambicje sprowadzają się do zapełniania tej, głęboko w to wierzę, bogatej kolekcji, ręcznie w jakimś fajnym zeszycie, na chwilę obecną zacząłem już we wszystkim nam dobrze znanym i lubianym programie windowsowym: word. Spisałem alfabet i na sam początek pod każdą literką wstawiłem jeden tytuł. No dobra, kilka literek ma po kilka tytułów, z niektórymi nie mogłem się powstrzymać. Nie planuje żadnych konsekwencji w zapełnianiu tej, obszernej już niedługo biblioteczki, poza tym żeby wpisywać minimum 5 tytułów dziennie. Ofkors kiedy tylko o tym nie będę zapominał, każdy nowy obejrzany film na używanym przeze mnie komputerze będę zapisywał od razu.
Niedługo planuje zrobić to też z książkami, których jednak niezaprzeczalnie będzie mniej. No, bardzo jestem ciekaw jak szybko zacznę mieć problemy ze znalezieniem choćby tej piątki tytułów dziennie.
A więc życzę sobie powodzenia.