12-11-2010 11:50
Film w kinie - zmieniło się coś? Wolne żarty.
Odsłony: 9
Wczoraj z dziewczyną poszliśmy do kina, z okazji tanich biletów, które przez cztery dni sprzedają multikina w kraju. Kupiliśmy bilety na Paranormal Activity 2, sam się zdziwiłem, że po słabym Blair Witch Project, który dekadę temu dane nam było oglądać, spodobała mi się pierwsza część tego horroru. Ale jak trafnie napisał recenzent z Filmwebu, jeśli odrzucić pesymizm, i udawać, że to zdarzyło się naprawdę, zabawa jest przednia. Chcieliśmy się więc pobać jak na części pierwszej, tylko tym razem z dobrym dźwiękiem i wielkim ekranem. Choć miałem złe przeczucie i mówiłem dziewczynie, że ludzie mogą popsuć zabawę chrupaniem, śmiechem i gadaniem (gdzie na komedii czy innym filmie mniej mi to przeszkadza, akurat ten film wymaga absolutnej ciszy do dobrej zabawy, inaczej się nie da) zaryzykowaliśmy.
I cholera żałowaliśmy niedługo po rozpoczęciu filmu. Naiwny myślałem, że może coś się zmieniło, że jak nie ma 15 latków (sam kiedyś robiłem sobie jaja w kinie, chociaż było to głównie dlatego, że z klasą ze szkoły i tak nie dało się oglądać i miałem trochę mniej niż 15 więc nie chcę nikogo obrażać ze względu na wiek) to będzie dobrze. Dupa. Najpierw był koleś z tubalnym głosiskiem, który bez szeptu tylko lekko przyciszonym głosem gadał, ale naprawdę uwierzcie mi, non - stop. No bez kitu, bez przerwy nawijał i było go słychać na całe kino, przez ten jego głos. Później laska, która śmiała się normalnie głośno, jak w domu czy w knajpie, z samego dołu. Widocznie koleżanka przednimi dowcipami sypała. Kilka innych przypadków po drodze jeszcze było, ale najgorsze, że jak weszła wesoła grupka, to zaczęło się naprawdę głośno. I to w momentach, kiedy na filmie była noc, i powinno, akurat wtedy chociaż być cicho. Ale nie, gdzie tam, kiedy działy się już naprawdę "straszne" rzeczy i film mógł zacząć "działać" to CAŁE kino wybuchało śmiechem i to naprawdę głośnym. To ja się pytam, po co ("co" zastępuje tu bardzo brzydki wyraz, który ciśnie mi się na usta i klawiature) iść do kina i to na horror? Jak sala wybuchła po raz drugi śmiechem i to naprawdę głośnym jak rzadko się zdarza na komedii (podczas sceny gdzie duch działał swoje, nie wiem co tam było śmiesznego) pierwszy raz w życiu z zakupionym biletem wyszedłem z kina. Oczywiście z dziewczyną. I choć, wiem, że to słabe, to nie odmówiłem sobie puszczenia też w miarę głośno komentarzy, szczególnie pod adresem owych panienek kiedy już je zobaczyłem. I dobrze, że mi żadna nie odpysknęła bo bym się wkurzył i możliwe, że zachował niepotrzebnie. Bez jaj, naprawdę musielibyście tam być, żeby słyszeć tych gadających i wpieprzających wszystko co się da ludzi (koleś za nami przez, nie ściemniając, jakieś 20 minut szeleścił siatkami i plastikowymi pojemnikami z sałatakami i Bóg wie czym jeszcze, a robił to w sposób debilny, powolutku z taką samą częstotliwością jakby zrobił dwoma szybkimi ruchami, po czym wyszedł, jak obstawialiśmy z dziewczyną, w końcu wydalić wszystko co zjadł, ale on wrócił z kolejnym żarciem...... :shock: ).
I niech mi ktoś powie, że to wycieczki szkolne. Nie, ludzie, starsi często od nas, wiek nic tu nie ma do gadania, naprawdę nie idźcie na ten film do kina, nie ryzykujcie. Ja już nigdy na horror do kina nie pójdę. Przysięgam. Pozbieram sobie na kino domowe i mam w tyle.
Pocieszenie jest tylko w tym, że po wyjściu z kina tak byliśmy wkurzeni, że jak wróciłem się do toalety zaczęliśmy łazić po salach kinowych (w końcu za zakupiony bilet obejrzałem jakieś 30 minut filmu) i trafiliśmy na początek nowego obrazu Tony'ego Scotta. A później na początek polskiego filmu ze świniami w tytule (swoją drogą ciekawą fabułę ma ten film, i zobaczyłem Pazurę pierwszy raz od baardzo dawna na ekranie:). I w jakiś sposób sobie zrekompensowaliśmy całe wyjście, oglądając dwa filmy za 11 zeta :) A w sobotę idziemy na Sowie Królestwo i już nigdy, ale to nigdy więcej horroru w kinie.
I cholera żałowaliśmy niedługo po rozpoczęciu filmu. Naiwny myślałem, że może coś się zmieniło, że jak nie ma 15 latków (sam kiedyś robiłem sobie jaja w kinie, chociaż było to głównie dlatego, że z klasą ze szkoły i tak nie dało się oglądać i miałem trochę mniej niż 15 więc nie chcę nikogo obrażać ze względu na wiek) to będzie dobrze. Dupa. Najpierw był koleś z tubalnym głosiskiem, który bez szeptu tylko lekko przyciszonym głosem gadał, ale naprawdę uwierzcie mi, non - stop. No bez kitu, bez przerwy nawijał i było go słychać na całe kino, przez ten jego głos. Później laska, która śmiała się normalnie głośno, jak w domu czy w knajpie, z samego dołu. Widocznie koleżanka przednimi dowcipami sypała. Kilka innych przypadków po drodze jeszcze było, ale najgorsze, że jak weszła wesoła grupka, to zaczęło się naprawdę głośno. I to w momentach, kiedy na filmie była noc, i powinno, akurat wtedy chociaż być cicho. Ale nie, gdzie tam, kiedy działy się już naprawdę "straszne" rzeczy i film mógł zacząć "działać" to CAŁE kino wybuchało śmiechem i to naprawdę głośnym. To ja się pytam, po co ("co" zastępuje tu bardzo brzydki wyraz, który ciśnie mi się na usta i klawiature) iść do kina i to na horror? Jak sala wybuchła po raz drugi śmiechem i to naprawdę głośnym jak rzadko się zdarza na komedii (podczas sceny gdzie duch działał swoje, nie wiem co tam było śmiesznego) pierwszy raz w życiu z zakupionym biletem wyszedłem z kina. Oczywiście z dziewczyną. I choć, wiem, że to słabe, to nie odmówiłem sobie puszczenia też w miarę głośno komentarzy, szczególnie pod adresem owych panienek kiedy już je zobaczyłem. I dobrze, że mi żadna nie odpysknęła bo bym się wkurzył i możliwe, że zachował niepotrzebnie. Bez jaj, naprawdę musielibyście tam być, żeby słyszeć tych gadających i wpieprzających wszystko co się da ludzi (koleś za nami przez, nie ściemniając, jakieś 20 minut szeleścił siatkami i plastikowymi pojemnikami z sałatakami i Bóg wie czym jeszcze, a robił to w sposób debilny, powolutku z taką samą częstotliwością jakby zrobił dwoma szybkimi ruchami, po czym wyszedł, jak obstawialiśmy z dziewczyną, w końcu wydalić wszystko co zjadł, ale on wrócił z kolejnym żarciem...... :shock: ).
I niech mi ktoś powie, że to wycieczki szkolne. Nie, ludzie, starsi często od nas, wiek nic tu nie ma do gadania, naprawdę nie idźcie na ten film do kina, nie ryzykujcie. Ja już nigdy na horror do kina nie pójdę. Przysięgam. Pozbieram sobie na kino domowe i mam w tyle.
Pocieszenie jest tylko w tym, że po wyjściu z kina tak byliśmy wkurzeni, że jak wróciłem się do toalety zaczęliśmy łazić po salach kinowych (w końcu za zakupiony bilet obejrzałem jakieś 30 minut filmu) i trafiliśmy na początek nowego obrazu Tony'ego Scotta. A później na początek polskiego filmu ze świniami w tytule (swoją drogą ciekawą fabułę ma ten film, i zobaczyłem Pazurę pierwszy raz od baardzo dawna na ekranie:). I w jakiś sposób sobie zrekompensowaliśmy całe wyjście, oglądając dwa filmy za 11 zeta :) A w sobotę idziemy na Sowie Królestwo i już nigdy, ale to nigdy więcej horroru w kinie.